Wiosną na Sejneńszczyźnie słońce nie tylko ogrzewa powietrze i ziemię, lecz jego ciepło przenika także przez lód, i odbija się od dna płycizny. Ogrzewa w ten sposób wodę topiąc pozimowy lód od spodu. Jeziora zazwyczaj topnieją stopniowo od brzegów, od zatok, od płycizn. Lód znajdujący się na akwenach jest zjawiskiem samej wody, która ma to do siebie, że zawsze ogrzewa się i schładza bardzo wolno. Zatem wczesnowiosenny lód oraz jego wytrzymałość maleje z każdym ciepłym dniem.
Wczesną wiosną pod wpływem słońca i wiatru tafla lodu „szpilkuje”, tzn. zwarta dotychczas krystaliczna struktura zaczyna dzielić się na pionowe, wąskie, długie kryształy tworząc luźno ułożone, tzw. szpilki, wtedy to staje się kruchy i mniej wytrzymały na obciążenia. Tam, gdzie wystaje kamień albo kłoda drewna, dosięgając prawie powierzchni, lód nad nimi jest dużo cieńszy i często topnieje pod wpływem odbitego ciepła. Niebezpieczne są miejsca w pobliżu ujścia rzek, pomostów i przy brzegach, gdzie występuje trzcina, ponieważ zwykle w tych miejscach lód jest cieńszy.
Pamiętajmy jednak, aby w żadnym razie na wczesnowiosenny lód nie wchodzić, nawet jeśli wydaje się, że jest gruby a zatem szczególnie niebezpieczny. W przeciwieństwie do pierwszego zimowego lodu, ostatni lód nie ostrzeże o niebezpieczeństwie, nie zaskrzypi, nie zamruczy złowieszczo, gdy stąpniemy na zbyt kruchą taflę lodu podziurawioną jak rzeszoto, która w końcu nagle zniknie pod wpływem pierwszego wiosennego deszczu.